czwartek, 27 marca 2014

Pomysł na drugie śniadanie: granola!

Granola to mój zdecydowany faworyt jeśli chodzi o drugi posiłek w ciągu dnia. Nie jem jej tylko wtedy, kiedy pierwsze śniadanie było słodkie - np. owsianka. Wtedy sięgam po kanapki, serek wiejski, czy domowy twarożek.

Czym właściwie jest granola? Jest to mieszanina ziaren, orzechów, suszonych owoców, które zapiekamy w piekarniku, by były chrupkie. Granola jako nazwa była zastrzeżonym znakiem towarowym już w pod koniec XXI wieku, a wymyślona została przez amerykańskiego lekarza Jamesa Jacksona, który był jednym z pierwszych, którzy zajmowali się wpływem diety na nasze zdrowie. 

Tyle z historii, przejdźmy do praktyki :) Pierwszą granolą, którą próbowałam zrobić była Homemade Granola z przepisu Marthy Stewart:
1/2 szklanki wiórków kokosowych
4 szklanki płatków owsianych (górskich, nie błyskawicznych)
1/4 szklanki otrębów (wheat germ mój słownik ponsa tłumaczy jako kiełki pszenicy, ale mam co do tego jakieś wątpliwości, więc zamieniłam na otręby, gdyby ktoś wiedział co jest prawdą, byłabym wdzięczna za informację)  

1/4 szklanki nasion słonecznika słonecznika (niesolonych i nieprażonych)
1 szklanka posiekanych migdałów (grubo)
1 łyżka sezamu
1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 szklanki miodu
8 łyżek roztopionego masła
1/2 szklanki rodzynek 


Ja wyrzuciłam rodzynki, bo ich nie znoszę. Granola była okej, ale jakoś nie powaliła mnie na kolana, podejrzewam, że to wina gałki muszkatołowej, za której smakiem nie przepadam. Zaczęłam więc kombinować z dodatkami, które ja najbardziej lubię. Obecnie moja ulubiona mieszanka to:
płatki owsiane, ziarna słonecznika, pestki dyni, sezam, siemię lniane, orzechy ziemne (surowe).
Zamiast masła można użyć jakiegokolwiek innego tłuszczu, który lubicie i macie w domu. Przyznam, że teraz robię wszystko bardziej "na oko" i uważam, że wtedy wychodzi najlepiej. Po dodaniu tłuszczu i miodu do suchych składników masa powinna się lekko kleić, ale nie na tyle, by powstała z niej bryła. Należy ją wysypać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i piec 30-40minut w 170 stopniach. Ważne jest, aby pamiętać o częstym mieszaniu, żeby granola nam się nie przypaliła.






Z czym ją jeść? Można oczywiście z mlekiem, ale ja najbardziej lubię z jogurtem naturalnym i wkrojonymi owocami. Jabłkiem, bananem, kiwi, czy jakimkolwiek innym owocem, zarówno świeżym, jak i suszonym. Taki posiłek dostarcza nam tłuszczy, białka, jak i węglowodanów. Jest sycący i smaczny, a granola po przygotowaniu może być przechowywana w szczelnym pudełku kilka tygodni bez obaw, że straci smak, czy chrupkość.



Ostatnio udało mi się kupić pojemniczek na musli z Biedronki i jest on świetny. W Biedronce, do której chodzę w Poznaniu nie było ich już pierwszego dnia, a w moim rodzinnym mieście było ich sporo dwa tygodnie po ofercie sportowej i to jeszcze przecenione - kosztowały około 5zł. Na uczelni zrobił furorę, gdy go wczoraj wyciągnęłam z torebki. :)

Taka mieszanka może też posłużyć jako podstawa do zdrowego deseru: np. z domowym musem truskawkowym i lodami. Masę można wykorzystać także do zrobienia batonów - dodając np. mleko kokosowe z kakao i trochę więcej tłuszczu, a później chłodząc w lodówce aż stwardnieją.

Smacznego!

3 komentarze: